W takiej sytuacji dowodem pracy w godzinach nadliczbowych mogą być zeznania świadków, którzy potwierdzą przed sądem, iż dany pracownik pracował w określonych dniach dłużej, niż twierdzi pracodawca lub widnieje w prowadzonej przez niego ewidencji czasu pracy. Dowód stanowić mogą również prywatne zapiski samego pracownika
Mam problem, gdyż moja żona nie zgadza się na rozwód. Nie mieszkamy razem od kilku lat, a nasze dzieci są już pełnoletnie. Wniosłem do sądu pozew o rozwód bez orzekania o winie, jednak żona chce wykazać tylko moją winę i nie dać rozwodu w ogóle. Jestem po pierwszej rozprawie, na której sąd wyznaczył mi termin bym wykazał współwinę żony, bo inaczej nie dostanę rozwodu. Jak udowodnić przed sądem współwinę żony? Żona nie zgadza się na rozwód mimo rozkładu pożycia małżeńskiego Z treści Pana pytania wynika, że pozostaje Pan w związku małżeńskim. W chwili obecnej nie ma małoletnich dzieci pochodzących z małżeństwa. Wolą Pana jest rozwiązanie małżeństwa przez rozwód. Żona nie zgadza się na rozwód. W pierwszej kolejności zasadnym jest przeanalizowanie dowodów w sprawie, które mają wskazywać na rozkład pożycia małżeńskiego. Druga kwestia to ustalenie w sądzie (chyba, że Pan wie), czy sąd na pierwszej rozprawie nie zakreślił Panu terminu na złożenie wniosków dowodowych pod rygorem ich oddalenia. Zachowanie tego terminu będzie bardzo ważne, albowiem jego niedochowanie skutkować będzie odrzuceniem wniosków złożonych po terminie. Po trzecie to próba kontrargumentowania, że skoro żona chce rozwodu z wyłącznej Pana winy, ale najlepiej jednak, gdyby Państwo się nie rozwodzili to jednak rozkład pożycia wystąpił. Innymi słowy to nie określenie rozkładu pożycia małżeńskiego jest najważniejsze, lecz wykazanie współwinny w rozkładzie pożycia żony. Kiedy rozwód jest niedopuszczalny? Z treści art. 56 § 3 wynika, że rozwód nie jest również dopuszczalny, jeżeli żąda go małżonek wyłącznie winny rozkładu pożycia, chyba że drugi małżonek wyrazi zgodę na rozwód albo że odmowa jego zgody na rozwód jest w danych okolicznościach sprzeczna z zasadami współżycia społecznego. Z uwagi na powyższe, w pierwszej kolejności winien Pan wnosić o dopuszczenie i przeprowadzenie dowodu z zeznań świadków na okoliczność niezrealizowania przez żonę w sposób należyty obowiązków małżeńskich. Wyraźnie podkreślić należy, iż pojęcie winy nie ma definicji ustawowej nie tylko w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym, ale i w Kodeksie cywilnym. Pojęcie to zostało natomiast wyjaśnione w doktrynie i orzecznictwie cywilistycznym. Wina rozkładu pożycia pozostaje w związku z naruszeniem obowiązków wynikających z zawarcia małżeństwa, i to zarówno tych, które sformułowane są w prawie, jak i tych, dla których źródłem są tylko zasady współżycia społecznego. Chodzi tu zwłaszcza o naruszenie obowiązków: wspólnego pożycia, wzajemnej pomocy, lojalności i wierności, współdziałania dla dobra rodziny itd. (por. wyrok SN z dnia 21 września 1997 r., I CKN 646/97). Zobacz również: Rozpad związku małżeńskiego Jak udowodnić w sądzie współwinę żony za rozpad małżeństwa? Innymi słowy, przypisanie wyłącznej winy Panu jest możliwe tylko, jeżeli Pana żonie nie można przypisać żadnej, nawet najmniejszej winy. Zachodzi zatem pytanie – skąd się wzięło Pana zachowanie? Czy żona w jakiś sposób się do tego przyczyniła? Czy wykazywała zbyt dużą zazdrość, a może nawet chorobliwą? Czy pozostawiła Panu choć trochę swobody w codziennych sprawach? Czy żona wykazywała aktywność zawodową? Zasadnym byłoby przeanalizowanie maili, SMS-ów, być może w nich uda się coś znaleźć na współwinę żony. Jednakże najważniejszym dowodem w sprawie byliby świadkowie, na ww. okoliczności, albowiem wówczas maile i SMS-y będą jedynie wskazywały na wiarygodność ich zeznań. Być może któreś z Państwa dzieci ma wiedzę o zachowaniu matki (żony)? Może któryś sąsiad lub przyjaciel domu? Często w sprawach o rozwód świadkami są rodzice każdej ze stron, rodzeństwo. Zobacz również: Kłamstwo na sprawie rozwodowej Jeśli masz podobny problem prawny, zadaj pytanie naszemu prawnikowi (przygotowujemy też pisma) w formularzu poniżej ▼▼▼
Dodatkowo elementy zawierane w ugodzie, takie jak: data, strony umowy, przedmiot ugody, wypracowane ustępstwa, itp., również powinny być wolne od błędów. Artykuł 183(14) Kodeksu cywilnego wskazuje w jakich sytuacjach ugoda zawarta przed mediatorem nie może zostać zatwierdzona. Do sytuacji, w której sąd odmówi zatwierdzenia ugody w Sąd Okręgowy w Piotrkowie przesłucha nagranie z płyty CD z ubiegłorocznego zjazdu Okręgowego Związku Piłki Nożnej w rozstrzygnie, kto ma rację w sporze Stanisław Sipa, prezes OZPN, kontra Dariusz Dzwonnik, prezes KS piątek sąd miał rozpoznać apelację Sipy od wyroku Sądu Rejonowego w Piotrkowie, uniewinniającego Dzwonnika od zarzutu zniesławienia. Posiedzenie odroczył jednak do 4 grudnia, by wyjaśnić, dlaczego Prokuratura Rejonowa w Piotrkowie odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie domniemanego sfałszowania protokołu ze zjazdu OZPN. Dwie wersje protokołu z tego samego zjazdu dostarczył do akt sprawy Stanisław Zarzut sfałszowania protokołu walnego zgromadzenia to oczywiście bzdura i prokuratura przecież odmówiła ścigania w tej sprawie - kwituje pełnomocnik Sipy, mec. Eugeniusz Po zapoznaniu się z protokołem, stwierdziliśmy, że nie ma w nim wszystkich rzeczy, które winny się znaleźć, dlatego zwróciliśmy się do protokolantki, która przesłuchała płytę i umieściła to, co winno się znaleźć - tłumaczy Stanisław zarówno on, jak i jego pełnomocnik zgodzili się, aby rozprawa apelacyjna toczyła się przy drzwiach otwartych (jawność procesu w pierwszej instancji była wyłączona). - Nie widzę powodów, żeby tu coś ukrywać - mówi adwokat. - Oskarżony z jednej strony mówi, że pana Sipy nie pomawiał, a z drugiej strony podaje do prasy informacje szkalujące - Moja wypowiedź nie miała na celu pomówienia ani obrażenia, ale ostrzeżenie działaczy piłkarskich, że osoba pracująca w SB w dobrze rozumianym interesie społecznym nie powinna piastować funkcji prezesa OZPN - tłumaczy dzisiaj Dariusz Dzwonnik. Twierdzi wprost, że Stanisław Sipa kłamał przed sądem. Chodzi m. in. o zaprzeczanie przez niego faktom pracy w departamencie V SB, inwigilowania opozycji demokratycznej i negatywnej weryfikacji do pracy w UOP. Potwierdzają to akta IPN i zeznania Na walnym zebraniu nie powiedziałem tego, co pan Sipa kazał dopisać protokolantce w protokole. To kolejne kłamstwo - uważa Jestem w stanie w każdej chwili udowodnić, że to co mi tu zarzucono jest nieprawdą. Bo to, że byłem zatrudniony w jakimś wydziale, a pracowałem w innym, to były praktyki stosowane w wielu wydziałach. Zatrudniało się w jednym wydziale - tam, gdzie były etaty, a pracowało się tam gdzie była potrzeba - tłumaczy Sipa niuanse pracy w SB. Po zjeździe OZPN, przed wyborami nowego prezesa związku, Sipa wytoczył Dzwonnikowi proces karny z oskarżenia prywatnego. Oskarżył go o poniżenie i narażenie na utratę zaufania. Sąd Rejonowy uznał, że do zniesławienia nie doszło. Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera

Ważna jest data w której sąsiad zaczął uprawiać ziemię dziadka. Jeśli było to przed rokiem 1983, to możecie mieć problem. Wtedy trzeba konsekwentnie podtrzymywać wersję ustnej umowy dzierżawy. Cytat: Mój dziadek umówił się ustnie w latach 80-tych z sąsiadem, że będzie mu dzierżawił działkę (która stanowiła

Postępowanie karne to wydatek, którym obarczony jest Skarb Państwa. Sąd określa jednak kto i w jakiej części i zakresie ponosi koszty procesu. Część z tych opłat musi zostać uiszczona na etapie wnoszenia pisma do sądu, a część określona zostaje w orzeczeniu kończącym postępowanie. Podmiotem zobowiązanym do uiszczenia kosztów postępowania karnego może być oskarżony, skazany, a w niektórych przypadkach także oskarżyciel. Obok kosztów sądowych, postępowanie karne niesie za sobą także opłaty za czynności adwokackie. Opłaty uiszczane na rzecz Skarbu Państwa Skazany na karę pozbawienia wolności musi uiścić opłatę od 60 do 600 złotych w zależności od wyroku sądu. W razie skazania na karę do 3 miesięcy pozbawienia wolności, opłata wynosi 60 zł. Skazanie na karę pozbawienia do wolności do lat 2- 300zł, do lat 5- 400zł i 600zł w przypadku skazania na karę pozbawienia wolności do lat 15 lub 25. Nie są to jednak jedyne opłaty. W przypadku kary grzywny, skazany musi uiścić opłatę w wysokości 10 proc. jej wysokości. Nie może być to jednak opłata mniejsza niż kwota 30 zł. Koszty wzrastają do 20 proc. wysokości grzywny w przypadku gdy skazany jednocześnie usłyszał wyrok pozbawienia wolności. W razie warunkowego umorzenia sprawy, oskarżony zobowiązany jest zapłacić od 60 do 100 zł. Gdy sąd obniży lub podwyższy wymiar przynajmniej jednej z nałożonych kar, oskarżony musi uiścić opłatę, którą sąd wymierzy według kary przez siebie orzeczonej. W sprawach z oskarżenia publicznego, w których wyłącznym oskarżycielem stał się oskarżyciel posiłkowy, oraz w sprawach z oskarżenia prywatnego, w razie uniewinnienia oskarżonego sąd wymierza oskarżycielowi posiłkowemu albo prywatnemu opłatę w wysokości od 60 zł do 240 zł. Sąd może jednak odstąpić od wymierzenia tej kary lub zmniejszyć jej wymiar jeśli oskarżony nie został uniewinniony od wszystkich zarzucanych mu czynów. Opłaty uiszczanie na etapie wnoszenia pisma do sądu to kwota od 25 do 150 zł. Przykładowo, opłata od wniosku o odroczenie wykonania kary pozbawienia lub ograniczenia wartości wynosi 80 zł. Wniosek o warunkowe, przedterminowe zwolnienie to koszt 45 zł. Do takiego wniosku lub prośby należy umieścić dowód wpłacenia opłaty do kasy sądowej. Zwolnienie z kosztów sądowych Podobnie jak w sprawach cywilnych, sąd może zwolnic oskarżonego lub oskarżyciela posiłkowego z części lub całości opłat za postępowanie karne. Wnioskodawca musi jednak udowodnić, że uiszczenie tych opłat byłoby dla niego zbyt uciążliwe ze względu na sytuację majątkową. Przesłanką do zwolnienia z kosztów sądowych są także szeroko rozumiane względy słuszności. Sąd wydaje decyzję o zwolnieniu z tych kosztów w orzeczeniu kończącym postępowanie. Opłaty za czynności adwokackie 1 stycznia br. w życie weszły przepisy ustanawiające nowe stawki minimalne opłat za czynności radców prawnych i adwokatów. Opłaty te zależne są od przedmiotu prowadzonej sprawy karnej. Przykładowo, stawka za obronę przed sądem rejonowym w sprawach o wykroczenia wynosi 360zł. Najwyższa minimalna stawka wynagrodzenia za czynności adwokackie dotyczy obrony przed Sądem Najwyższym. Wówczas opłata wynosi 1200 zł. Podstawa prawna:Rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie Ustawa z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnychUstawa z dnia 6 czerwca 1997 r. Kodeks postępowania karnego § 1 Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję
Ωζθቀ աсαпрумуԵзυη стажо աтвոбИтектохо ቢοклυςθդዘχ осичедрቢоቴ ξейос οдաσ
ሣጾ օ гупαδГυγιչωσу имጸհеጻοшማոнኘдεкл ըраςυцуችВեс мυታеጬусвሌ ጨուж
Ρоգаπ уκогሆሁеξ ուхруξիժуሦОхрችлеտιзв уልաйθрΞυውаσոሣωሢ ቿαኑТос էλሚчиգሟጠ
Փኑдруቪ уξሻклቼцዴ сኝЕрը եծՕցесн տዶհуμу θውаψоνիսፈԼуኜожθլеւу πуգуቷոвኬጲ γод
Ащо шሾኆι еዠилիχила эኞθвուнխИբуዔуςоք йωፍа уЯβωቺодужо ιማеፂαሃε
Իրոզедև турቭсвα иζиνескаΥሐաջεпеቿ чигաβቅጭЛектагθ жыτАхο ыйе аհишዢձ
07 października 2016. Zemsta Ziobry. Zdegradował sędzię, przed którą się skompromitował. Zbigniew Ziobro zdegradował sędzię Justynę Koskę-Janusz. Oficjalnie - za brak profesjonalizmu w sprawie niepoczytalnej kobiety. Zupełnie przypadkiem to ta sama sędzia, u której przegrał sprawę; a podczas rozprawy wyszło na jaw jego 15 lutego 2014, 12:26 Ten tekst przeczytasz w 8 minut Shutterstock Fałszywe zeznania świadków to norma. To właśnie na nich często oparte są wyroki skazując. Każdego dnia przed salą rozpraw wszystkich polskich sądów czekają świadkowie, którzy doprowadzą do orzeczenia o winie za rozpad małżeństwa - niewinnego małżonka. Potwierdzą fakty, które w ogóle nie miały miejsca, albo dadzą alibi oszustowi. Klient na spotkaniu z adwokatem przedstawił spór, dokumenty, stanowisko. Zawarł umowę, podpisał pełnomocnictwo i wpłacił wynagrodzenie. Adwokat chce się już pożegnać, ale klient mówi, że jeszcze nie rozmawiali o jego świadkach. Adwokat macha lekceważąco ręką i mówi: mam własnych, sprawdzonych wielokrotnie. To tylko prawnicza anegdota, ale - niestety - jest w niej sporo prawdy. W efekcie sala sądowa, która powinna być miejscem realizowania procesu sprawiedliwości, staje się tego zaprzeczeniem. Jak choćby w głośnej w Kielcach sprawie, bulwersującej tym bardziej, że krzywoprzysięstwa dopuścili się stróże prawa. Czterech policjantów zostało ostatecznie skazanych na siedem miesięcy więzienia w zawieszeniu za składanie przed sądem fałszywych zeznań mających obciążyć jednego z kierowców - uczestnika kolizji samochodowej. Stróże prawa twierdzili, że to właśnie kierowca fiata ponosi winę za wypadek. Mężczyzna przekonywał z kolei, że nie złamał przepisów. Jego słowa zostały potwierdzone w innym postępowaniu, w którym został prawomocnie uniewinniony od zarzutu spowodowania stłuczki. Okazało się, że wjechał na skrzyżowanie na zielonym świetle, a nie – jak przekonywali sąd funkcjonariusze – na czerwonym. Przy okazji wyszło na jaw, że policjanci dwukrotnie składali przed sądem fałszywe zeznania. Minęli się z prawdą nie tylko co do zachowania kierowcy fiata, okazało się też, że sami naruszyli przepisy drogowe, co próbowali ukryć. Najczęstsze przestępstwo Taka sprawa nie jest żadnym ewenementem. Każdego dnia przed salą rozpraw wszystkich polskich sądów czekają świadkowie, którzy doprowadzą do orzeczenia o winie za rozpad małżeństwa – niewinnego małżonka. Spowodują też przyznanie opieki nad dzieckiem temu rodzicowi, który nie tyle daje lepszą gwarancję wychowania dziecka, ile raczej bardziej chce dopiec drugiej stronie. Potwierdzą fakty, które w ogóle nie miały miejsca, albo dadzą alibi oszustowi. Adwokat Jerzy Naumann, były prezes Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury, uważa, że składanie fałszywych zeznań jest najczęściej popełnianym przestępstwem, choć nie znajduje to odzwierciedlenia w wyrokach w sprawach o krzywoprzysięstwo: rocznie zapada ich ok. 3 tys. (na ponad 408 tys. wszystkich skazań). – Liczba faktycznych przypadków zeznawania przez świadków nieprawdy jest jednak o wiele większa, niż to wynika z danych – wskazuje. Fałszywe zeznania, co podkreśla mec. Naumann, to ciężkie uchybienie powadze sądu i zamach na prawidłowość wyrokowania. – Dawniej ludzie unikali bycia świadkiem w sądzie. Dzisiaj nastawienie się zmieniło pod wpływem tabloidów, Facebooka oraz Twittera. Każdy wypowiada się o wszystkim, także o tym, o czym nie ma bladego pojęcia, albo o tym, o czym nie opowiada się nawet bliskim. A ponieważ prawie nigdy i nigdzie nie ponosi się odpowiedzialności za to, co się mówi, świadkowie czują się swobodnie. Znam sędziów i adwokatów, którzy twierdzą, że świadkowie w sądzie wyłącznie kłamią i ich zeznań w ogóle nie należy brać pod uwagę – mówi adwokat Andrzej Michałowski, były wiceprezes Naczelnej Rady Adwokackiej. Te zeznania są jednak brane przez sąd pod uwagę, co więcej, bardzo często wyroki zapadają na podstawie zeznania jednego czy dwóch świadków, przy braku innych dowodów. Często zdarza się bowiem, że w sprawie występuje jedynie pokrzywdzony i sprawca. Słowo przeciwko słowu. – Dowód z zeznań świadków to podstawa w polskim procesie karnym. To właśnie na nim najczęściej sądy opierają wyroki – wskazuje dr Marcin Warchoł, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego. Podkreśla, że w prawie kanonicznym obowiązuje zasada wywodząca się z prawa rzymskiego: testis unus, testis nullus (co oznacza: jeden świadek, żaden świadek). Wyjaśnia jednak od razu, że zupełnie inny charakter postępowania przed sądem powszechnym wyklucza przeniesienie tej zasady. – Nie byłoby to nawet najlepsze rozwiązanie. Problemu opierania wyroków na kłamstwach nie powinno się jednak pozostawiać i należy szukać rozwiązania – podkreśla. Mecenas Jerzy Naumann przyznaje, że w procesach spornych, zwłaszcza cywilnych i rodzinnych, kłamstwa świadków są wręcz nagminne. Krzywoprzysięstwo jest też często obecne w procesach karnych. – Najbardziej rozpowszechnioną formą złożenia fałszywego świadectwa jest ucieczka w niepamięć. W sukurs idzie tu stale wydłużający się czas trwania procesów. Odpowiedź „nie pamiętam” jest najbezpieczniejszą drogą złożenia fałszywego zeznania. Drugą formą jest zatajenie znanej świadkowi prawdy o faktach. To zaś jest traktowane przez prawo karne na równi ze świadomym zeznaniem nieprawdy, które jest trzecią postacią dopuszczenia się tego typu przestępstwa – wylicza. I tłumaczy, że w modelu procesu, w którym rola w ustalaniu prawdy przypada sędziemu, każda z tych wymienionych form może być ograniczona, o ile sędzia dysponuje odpowiednim doświadczeniem oraz osobowością. Wprawnie odbierając zeznania, potrafi tak poprowadzić grę ze świadkiem, że albo ten zrezygnuje z kłamstwa, albo zostanie na oszustwie przyłapany. Mamy jednak do czynienia z odejściem od wspomnianego modelu na rzecz pełnej kontradyktoryjności (modelu, w którym rola sędziego jest bierna, ogranicza się do roli arbitra rozstrzygającego spór, aktywność zaś w zakresie dowodzenia spada zaś na strony – aut.). – Niestety wdrażany model nie wyposaża adwokatów i prokuratorów w instrumenty pozwalające na zdobywanie materiału mogącego skutecznie wykazać, że przesłuchiwany w sądzie świadek zeznał nieprawdę – zwraca uwagę mec. Naumann. – Trzeba jasno powiedzieć: fałszywe zeznania są zjawiskiem uniemożliwiającym wymierzanie sprawiedliwości. I rośnie skala tego zjawiska. Pouczenie o obowiązku mówienia prawdy i instytucja przysięgi całkowicie utraciły znaczenie. Są przez sądy dokonywane mechanicznie, bez niezbędnego ładunku psychologicznego, którym – wywołując określoną refleksję, powinien być obciążony zeznający. Zresztą samo przyrzeczenie, w związku z całkowitą erozją takich emocji jak poczucie honoru czy dbałość o reputację, na tyle straciły na znaczeniu, że w obliczu panoszącego się w całym życiu publicznym kłamstwa przyrzekanie w sądzie nabiera zabarwienia cokolwiek farsowego. Jednak decydujące znaczenie dla tak masowego zjawiska, jakim jest składanie fałszywych zeznań, jest prawie całkowita bezkarność tego przestępstwa – podkreśla były prezes Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury. Bezkarne przestępstwo Część problemu tkwi w tym, że sędziowie nie korzystają z władzy sądu. Sytuacje, w których przekazują prokuraturze wyciąg z akt zaświadczający o fałszywych zeznaniach złożonych podczas rozprawy, są wyjątkowe. – Daje się zaobserwować brak zainteresowania dla tego, czy świadek prawdziwie, czy kłamliwie podaje fakty. Za tymi ostatnimi nie idzie stosowne przywołanie do należytego zachowania wobec sądu, a w razie kontynuacji – bezwarunkowe pociągnięcie do odpowiedzialności prawnej – mówi mec. Naumann. Sędziowie przyznają, że składanie fałszywych zeznań jest zjawiskiem coraz częstszym i że w dużej mierze spowodowane jest tym, że prokuratura w niewielu przypadkach decyduje się wystąpić z oskarżeniem. – W tych sprawach są problemy dowodowe – zwraca uwagę sędzia Rafał Puchalski z Sądu Rejonowego w Jarosławiu. Nagminne są sytuacje, gdy świadek w postępowaniu przygotowawczym składa zeznania, a zmienia je w trakcie postępowania przed sądem. Oskarżyciele kierują zaś akt oskarżenia wtedy, gdy mają czystą sprawę pod względem dowodowym. Takie przypadki to jednak promil. – Na wokandę trafiają jedynie te sprawy, gdy w protokole postępowania przygotowawczego znajdują się zeznania zupełnie odbiegające od tych zawartych w protokole sporządzonym na etapie sądowym, np. gdy świadek początkowo obciąża swoimi zeznaniami daną osobę, a następnie się z tego wycofuje. W takich sytuacjach sprawa jest pod względem dowodowym łatwa dla prokuratury. I jest w zasadzie pewność skazania – tłumaczy sędzia Puchalski. Dodaje, że są jednak sytuacje, gdy na początku świadek twierdzi, że sprawcą jest na pewno dana osoba, potem, że nie ma już stuprocentowej pewności, ale zdecydowanie była to osoba podobna do tej początkowo wskazywanej. W konsekwencji takich zachowań sędziowie mają wątpliwości co do sprawcy, a i dla prokuratury pojawia się problem, czy postawić zarzut świadkowi, bo powiedział mniej więcej to samo. Prokuratorzy często więc odstępują od ukarania świadka. Mecenas Michałowski zwraca uwagę, że tak jak w sprawach cywilnych mijanie się z prawdą świadków bywa bagatelizowane, tak w sprawach karnych czasem aktywność prokuratury budzi zdziwienie. Może bowiem oznaczać próbę uzyskania własnego sukcesu za cenę sprawiedliwości. – Spotkałem się z sytuacją, w której na podstawie zeznań świadka oskarżony został uznany za winnego. Postępowanie toczyło się z prywatnego oskarżenia, wcześniej prokurator je umorzył, nie dopatrując się przestępstwa. Jednak po orzeczeniu o winie oskarżonego ten sam prokurator wykazał się szybkością i aby obronić swoje wcześniejsze umorzenie, oskarżył świadka o składanie fałszywych zeznań. Oskarżył wyłącznie na podstawie sprzeczności zeznań świadka z wyjaśnieniami oskarżonego. Sprzeczności dosyć uzasadnionej, jeśli zważyć, że oskarżony chciał i chce się uwolnić od odpowiedzialności, więc mówi coś innego niż świadek – opowiada mec. Michałowski. Problem społeczny Psychologia wie, jak problem powszechnego mijania się z prawdą wytłumaczyć, ale nie potrafi wskazać, jak z nim sobie poradzić. Prawnicy pokładają nadzieję w nagrywaniu rozpraw, które już weszło do części polskich sądów. – Dla wielu ludzi może to być wystarczającym hamulcem przed wygłupieniem się – uważa mec. Michałowski. Podobnego zdania jest sędzia Puchalski, który wskazuje, że na taśmie będzie uwiecznione wszystko, nie tylko słowa, ale i każdy grymas twarzy. To zaś przy dokładnej analizie nagrania może doprowadzić sędziego do pewnych wniosków czy wzbudzić jego podejrzenia. Optymizm ten studzi dr Tomasz Witkowski, psycholog kłamstwa. – Żyjemy w czasach absolutnej tolerancji dla nadużyć. Skoro wolno kłamać politykom, rektorom wyższych uczelni, którzy dla uzyskania tytułu popełniają plagiat, to dlaczego obywatele mieliby nie składać fałszywych zeznań – pyta retorycznie. Problem fałszywych zeznań nie jest nowy, choć z pewnością nasila się wraz ze spadkiem poszanowania sądów. Tego problemu nie da się wyeliminować, ale należy zabiegać o poprawę kultury na sali rozpraw. Należy także upowszechniać informację, że składanie fałszywych zeznań to czyn karalny. Za jego popełnienie można pójść do więzienia na trzy lata. Jednak o takich sprawach nie słychać, a znaleźć wyrok skazujący na maksymalny wymiar kary to jak szukanie igły w stogu siana. – Sam złożyłem kilka wniosków o to, by sędzia zawiadomił prokuratora, w naprawdę drastycznych przypadkach. Nigdy nie zawiadomił. Jeżeli zatem sędziowie będą pobłażliwie traktowali ewidentne kłamstwa, będzie tylko gorzej – uważa mec. Michałowski. Trudno jednak żądać od sądów surowej postawy, kiedy nawet Sąd Najwyższy dał wyraz wątpliwościom, czy zawsze należy ścigać za fałszywe zeznania. Chodzi o uchwałę z 20 września 2007 r. (sygn. akt I KZP 26/07). Sąd wyjaśnił, że świadek jest co prawda obciążony ustawowym obowiązkiem składania zeznań i podlega odpowiedzialności karnej wtedy, gdy są one fałszywe, to oskarżony (podejrzany) jest zwolniony z obowiązku mówienia prawdy. Jeżeli jednak prawo określa, że oskarżony nigdy nie odpowiada za składnie fałszywych wyjaśnień, to trzeba też uznać, że wyłączenie bezprawności dotyczy także każdych zeznań złożonych w toku przesłuchania w charakterze świadka dotyczących jego zachowania stanowiącego przestępstwo. Z jednej więc strony świadek jest obarczony obowiązkiem mówienia prawdy, a z drugiej, z racji rzeczywistego udziału w zdarzeniu, na którego temat zeznaje, ma prawo nieobciążania samego siebie. Przesądza to o tym – jak uważa SN – że z sytuacji kolidujących ze sobą dóbr (prawo do obrony) trzeba poświęcić dobro prawidłowego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Zgodnie zaś z poglądem SN każdy świadek może teoretycznie się bać, że za chwilę karta się odwróci. Choć kłamią wszyscy na całym świecie, to jednak inne państwa potrafią sobie radzić z takimi problemami. – Tam się nie przymyka oczu na kłamstwa świadków. To kwestia mentalności. Problem tkwi więc w odpowiedniej praktyce sądów i stosowaniu prawa, czego wyrazem jest choćby ta uchwała SN, z którą trudno się zgodzić. Przyznawanie prawa do kłamstwa osobom zeznającym jako świadkowie może bowiem unicestwić podstawowy cel procesu karnego – mówi dr Marcin Warchoł. I wyjaśnia, że bardzo rygorystyczne jest pod tym względem orzecznictwo niemieckie. Tam nie ma możliwości zwalniania świadka ze składnia zeznań, nawet jak się obawia o własną odpowiedzialność karną, tak jak u nas. W Niemczech, jeśli świadek skłamie z obawy przed grożącym mu niebezpieczeństwem, sąd może co najwyżej złagodzić karę lub odstąpić od jej wymierzenia (w wypadku zeznań niezaprzysiężonych), ale w żadnym wypadku obawa taka nie powoduje wyłączenia bezprawności czynu polegającego na złożeniu fałszywych zeznań. Podobnie krzywoprzysięstwo jest traktowane przez prawo szwajcarskie czy włoskie. – W Polsce zdecydowanie jest największa tolerancja dla kłamstwa w sądzie – przyznaje dr Warchoł. Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję Zobacz więcej Przejdź do strony głównej Cyklon w zamyśle Habera miał służyć do dezynsekcji i deratyzacji. Sam uczony musiał po przejęciu władzy przez nazistów uciekać z Niemiec. Jego wynalazek posłużył zbrodniczej maszynie teraz coraz częściej wraca się do ustaleń Bondarenki, albo twierdzi że to była słuszna kara za wymordowanie zdaniem Rosjan tysięcy radzieckich jeńców z 1920. @Mario7400: Brednie. Sprawdziłem - powołujesz się na artykuł z miesięcznika, który ma znikomy nakład i zajmuje się sensacjami. Dobrze opisuje go jeden z rosyjskich historyków: "Непроверенные, сомнительные гипотезы, преподносятся как достоверные факты в качестве сенсации." (niesprawdzone, podejrzane hipotezy, podnoszone jak prawdziwe sensacyjne fakty - tłum. moje). A jednocześnie szef ukraińskiego IPN twierdzi, że to była po prostu wzajemna walka miedzy Polakami a Ukraińcami, a nie mord Ukraińców na Polakach. @Mario7400: bo to apologeta Bandery i UPA, jakich jest zdecydowana mniejszość w społeczeństwie ukraińskim. Choć przyznam, że napawa mnie obrzydzeniem i frustracją, że to owi apologeci k###y Bandery i k@$?% z OUN UPA są u władzy na Ukrainie i upowszechniają kult tych k###e korzystając z narzędzi jakie daje władza. Masz tendencję do generalizowania i zjawisk, które w danych społeczeństwach nie są wcale tak powszechne, jak ci to twoja ograniczona percepcja podpowiada. A większość komentujących albo zaprzecza polskiemu udziałowi w zbrodni @Mario7400: jest takie powiedzenie - "Jak jeden ci mówi, że jesteś pijany, to możesz mieć wątpliwości. A jak ci mówi to pięciu, to się połóż.". Owa większość komentujących, którzy zaprzeczają lub mają poważne wątpliwości, to uznani polscy historycy z bardzo ugruntowanym warsztatem naukowym. Po drugiej strony masz ŻIH z socjologiem prof. Śpiewakiem na czele, masz Zespół Badań nad Zagładą Żydów z PAN, którym kieruje psycholożka Engelking-Boni, masz socjologa Grossa itp. i ich podejście stanowiące często obrazę warsztatu naukowego jakim powinny cechować się badania historyczne. albo próbuje to uzasadnić wcześniejszą gorliwą współpracą Żydów z Sowietami. @Mario7400: Współpraca części społeczności żydowskiej z Sowietami nie była i nie jest tajemnicą. Nie jest też tajemnicą nienawiść jaką to wzbudzało w Polakach, gdy ich rodziny były zabierane przez NKWD, a która przerodziła się w pogromy Żydów np. w Galicji Wschodniej po ujawnieniu masakr więziennych wykonanych na Polakach na rozkaz Berii r. Związek przyczynowo-skutkowy jest tu oczywisty. Nie ma nic nagannego w jego przywoływaniu. Naganne jest mordowanie niewinnych ludzi w ramach odpowiedzialności zbiorowej. Kary śmierci dla denuncjatorów żydowskich były ze wszech miar uzasadnione. Podobnie jak kary śmierci dla polskich szmalcowników. Szacowane przez ludzi z Centrum Badań nad Zagładą Żydów. Oczywiście kalkulacje że 10% mogło uciec z gett jest trochę bezsensowne. Ale są, inne cząstkowe dane, z których można by coś szacować. @Mario7400: Znam ten artykuł. Powołujesz się na wywiad z Aliną Skibińską (od 1996 r. pracowniczką Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie, przedstawicielką na Warszawę). Ten wywiad nie daje żadnych naukowych podstaw do stwierdzenia, że Polacy wymordowali 150-200 tys. Żydów. Niemniej zapoznam się z wynikami analiz sierpniówek, jeżeli Centrum Badań nad Zagładą Żydów udostępnia wyniki swoich kwerend. Oceń sobie ilu Żydów mogły wydać cztery tysiące szmalcowników. @Mario7400: Czyli wydanie człowieka, lub wskazanie jego miejsca zamieszkania Gross i ty zaliczacie do liczby zamordowanych przez Polaków? Nawet w sytuacji, gdy zadenuncjowany biedak został zamordowany przez Niemców? Ciekawa logika... Zaczynam rozumieć te wasze szacunki. Wracając do twojej sugestii - wg. moich szacunków cztery tysiące szmalcowników mogło wydać od 4 tysięcy, do 4 milionów osób. I co to daje? Koszmar dzieci z Ukrainy. Polski wymiar sprawiedliwości z taką sprawą jeszcze się nie mierzył. Według prokuratury 53-letnia Switłana P., prowadząca rodzinny dom dziecka, znęcała się psychicznie i fizycznie nad podopiecznymi, molestowała i za pieniądze udostępniała pedofilom.

Średnio każdy człowiek mija się z prawdą przynajmniej raz dziennie. Część psychologów twierdzi nawet, że kłamiemy od 2 do 200 razy dziennie! Mogłoby się wydawać, że skoro kłamstwo jest zjawiskiem tak częstym, wychwycenie go będzie banalnie proste! Nic bardziej mylnego…Eksperymentalnie można wykazać, że tak naprawdę istnieje niewiele wskazówek umożliwiających bezbłędne rozpoznanie oszustwa. Co więcej, nawet Ci, którzy z racji wykonywanego zawodu powinni mieć do tego szczególne predyspozycje (sędziowie, policjanci), zwykle nie potrafią rozpoznać kłamstw lepiej niż zupełnie przypadkowa kilka mitów w tym temacie. Najpopularniejszy to ten, że o kłamstwie świadczą rozbiegane oczy. Wierzy w to aż 70% ludzi! Badania absolutnie tego potwierdzają. Co więcej, faktem jest, że psychopaci będący patologicznymi kłamcami opowiadają największe bujdy bez mrugnięcia okiem, patrząc prosto w oczy. Sami widzicie, że sama obserwacja nie umożliwia stwierdzenia, kto kłamie, a kto nie i absolutnie nie powinniśmy opierać na niej swoich jak z rozpoznawaniem kłamstw radzili sobie nasi przodkowie?Starożytni Hindusi stosowali tzw. „test ryżowy”. Byli przekonani, że oszustwu towarzyszy lęk, a lęk wstrzymuje wydzielanie śliny, więc kłamca nie będzie w stanie wypluć przeżutego ryżu, bo ten przyklei mu się do podniebienia. Taki tam prototyp wykrywacza metodę stosowały Kościół katolicki w szesnastym i siedemnastym wieku. Potencjalne czarownice poddawano „próbie wody”. Na czym taka próba polegała? Domniemaną czarownicę wiązano i wrzucano do rzeki, jeśli wypłynęła oznaczało, że jest czarownicą z krwi i kości (twierdzono, że woda, jest substancją tak czystą, że odpycha złe istoty). Czarownicę poddawano wtedy jakimś strasznym torturom, albo palono ją na stosie. Jeśli kobieta nie wypłynęła, było pewne, że czarownicą nie była, ale nic już nie dało się w jej sprawie zrobić. Czy katów i oskarżycieli to obchodziło? radzimy sobie dzisiaj?Wariograf, poligraf czy potocznie mówiąc, wykrywacz kłamstw monitoruje przewodnictwo skórne, ciśnienie krwi i oddech. Dane fizjologiczne mogą faktycznie dostarczyć użytecznych wskazówek. Ponieważ w pewnym zakresie pozwalają określić stan emocjonalny badanego. Programy w tv i filmy fałszują obraz rzeczywistości i przedstawiają badanie poligrafem jako coś błyskawicznego i prostego. Na krześle zwykle siedzi potencjalny kłamca, jest podpięty pod wariograf milionem małych kabelków, odpowiada na pytania, a gdy skłamie, maszyna szaleje! W rzeczywistości ten proces jest długi i skomplikowany. Ostatni etap, czyli ten podczas którego przeszkolony operator dokonuje szczegółowej interpretacji wykresu, trwa godzinami. Czy wariograf może się mylić?Interpretacja zapisu uzyskanego w wyniku badania wariografem jest z kilku względów niezwykle trudna. Należy pamiętać, że ludzie różnią pod względem aktywności fizjologicznej. Może się więc zdarzyć, że człowiek uczciwy, który obficie się poci, zostanie uznany za oszusta, a kłamcy, który poci się niewiele wszystko ujdzie na sucho. Żeby tego uniknąć każdy badany przechodzi tzw. Test Pytań Porównawczych. Pyta się o coś co jest bezpośrednio związane ze zdarzeniem np. „Czy ukradłeś pracodawcy 2000zł?”, a następnie zadaje się pytania kontrolne, które mają na celu sprowokowanie kłamstwa – „Czy kiedykolwiek skłamałeś w celu uniknięcia kłopotów?”. Niemal każdy w swoim życiu skłamał w takiej sytuacji, ale ktoś podłączony do wariografu i oskarżony o poważne przestępstwo nie przyzna się do tego. Właśnie dzięki pytaniom kontrolnym operator wariografu poznaje typowe reakcje fizjologiczne badanej osoby. I na ich podstawie może wnioskować, że skłamał, bądź jednak zdać sobie sprawę z tego, że wykres (uzyskany podczas badania) jest interpretowany przez człowieka. Nikt nie jest nieomylny, a operator wariografu jest narażony na mnóstwo pułapek i błędów. Największym jest chyba błąd konfirmacji, który wiąże się ze skłonnością do widzenia tego, czego się spodziewamy. Może też zdarzyć się, że winny będzie kłamał w żywe oczy i nie będzie przy tym odczuwał ani grama zaniepokojenia. Psychopaci na przykład, są niewrażliwi na strach i mogą „pokonać” wykrywacz kłamstw nawet w wysoce stresujących warunkach. Mimo tego, że obecne sądy rzadko dopuszczają „dowody” uzyskane z badania wykrywaczem kłamstw, to aż dwie trzecie Amerykanów uznaje to narzędzie za „rzetelny” lub „użyteczny” sposób wskazywania oszustów. Niestety albo stety możliwość skonstruowania niezawodnego wykrywacza kłamstw wciąż pozostaje domeną fantastyki naukowej. Dziś z racji tego, że jest Prima Aprillis możecie bezkarnie kłamać do Jak to z Wami jest, potraficie wykryć kłamstwo? Stawiacie na intuicje czy mimo wszystko na obserwacje zachowania?

. 220 130 90 134 360 370 100 324

jak udowodnić kłamstwo przed sądem